sobota, 12 kwietnia 2014

Ucieczka przed wojną.

Co ja bym zrobiła w czasie wojny?
Gdy pojawiłby się pierwszy komunikat o wojnie uciekłabym z kraju. Teraz wojna jest tu, a nie na Słowacji czy innych krajach. Jestem pewna, że nie wszyscy wezmą udział w wojnie, więc tam się udam. Skoro podczas II wojny światowej poinformowali o stanie zagrożenia, to i teraz tak będzie, choć nie wątpię, że szybciej. Wyobrażam to sobie tak:
Biegnę po walizkę i wrzucam do niej wszystkie ubrania z szafy jakie tylko wpadną mi w ręce. Ubieram kurtkę i zasuwam walizę. Z plecaka, który noszę do szkoły wyrzucam wszystkie książki i pakuję co popadnie. Zabieram z domu wszystkie oszczędności. Pakuję kilka ulubionych książek i wszystko wrzucam do samochodu. Z domu zabieram wszystko  co jest do picia w butelkach. Biorę wszystkie batoniki, cukierki. Wszystko co nie może się zbyt szybko zepsuć. To samo robi moja mama i siostra. Całość nie potrwa więcej niż dziesięć minut. Nie tracę głowy i mimo pośpiechu nie zapominam o rzeczach, które mogą się przydać. Komórka i ładowarka, choć nie sądzę, aby można było ją ładować. Ręcznik papierowy. Słownik do angielskiego. Tym językiem dogadzasz się wszędzie, a żeby sklecić zdanie musisz znać choć słowa. Umiem trochę ten język, ale w razie czego - nie ręczę. Wsiadamy na prędce do samochodu. Ubrałam wygodne buty do biegania. Przezorny zawsze ubezpieczony. Jedziemy na stację paliw i tankujemy do pełna. Pakowanie się powinno zająć maksymalnie piętnaście minut, więc jest szansa, że owa stacja będzie jeszcze obsługiwana, a w przeciwnym razie, moja mama zatankuje nie płacąc. Następnie jedziemy na południe, aby dostać się w jakieś pokojowe miejsce w  kraju, który z pewnością nie będzie brał udziału w wojnie. Tam wszystko przeczekamy.
Może się skończyć na paru wystrzałach, a może i nie. W każdym razie wrócimy sprawdzić czy nasz dom stoi. Jeżeli tak - wprowadzamy się. Jeżeli nie - trudno. Zaczynamy od nowa, ale żyjemy.
Inna opcja:
Przygotowania takie jak powyżej, ale w razie gdyby auto się zepsuło? Co wtedy? Odpowiedź: nic. Zabieramy to co niezbędne, aby nie zdźwigać zbędnego ciężaru. Woda i jedzenie jest najważniejsze. Coś ciepłego do ubrania. Jeśli jesteście mądrzy pomyśleliście o nożu. Nie zda się w starciu z bronią, ale w razie ataku wręcz - będzie jak znalazł. Zawsze coś. Zapałki. Warunki mogą być różne, a ognisko zawsze się przyda. Ale nie zapalajcie go, kiedy może być zagrożenie, że zobaczy was wróg. Broń Boże! Podróżujcie w nie więcej niż pięć osób. Choć to już może być uznawane za tłum. Chodzi o to, aby trzymać się z rodziną.
Idziecie pieszo do ,,oazy pokoju,,. Zajmie to więcej czasu, ale są większe szanse, że przeżyjecie.
Następny post będzie o ataku... ZOMBI!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz